Zespół uzależnienia od Internetu – epidemia XXI wieku?

Dziewczyna przed komputerem
Większość ludzi ucieka od swoich problemów w świat wirtualny do czasu poradzenia sobie z trudnościami w rzeczywistości (fot. Katarzyna Kaczmarek)

Dostęp do Internetu, praktycznie nieograniczony, daje człowiekowi wiel­kie pole manewru dla rozwoju, przyjem­ności, komunikacji z całym światem. Na pierwszy rzut oka jest to wynalazek epo­kowy, dający olbrzymie możliwości sa­morealizacji. W większości przypadków tak właśnie jest, gdyż dzięki Interneto­wi znajdujemy pracę, robimy przelewy bankowe, poznajemy nowych ludzi, poszerzamy swoją wiedzę, a wyjazd do Londynu czy Singapuru to kwestia jed­nego „kliknięcia”.

Człowiek nieposiadający dostępu do Internetu, szczególnie młody, wyda­je się dla społeczeństwa kimś w rodzaju człowieka dzikiego, mieszkającego w ja­skini. Sam osobiście jestem postrzegany za dziwaka nie z racji zawodu, lecz z ra­cji nieposiadania konta na Facebooku. Lecz kim wydaje się być nastolatek, który spędza 8 godzin dziennie w Inter­necie (korzystając z laptopa, smarfona, tableta)? Niech poniższy przypadek zobrazuje dokładniej problem, którego niniejszy artykuł będzie dotyczył.

19-latek chorujący na mukowiscy­dozę, badany psychologicznie w celu oceny stanu psychicznego. W teście CFQ-R (specjalny test do analizy jakości życia tylko u chorych na mukowiscydo­zę) wyniki wskazują na obniżoną jakość życia pod kątem słabej wydolności, niedożywienia, zaburzeń depresyjnych, izolacji od rówieśników. Wprowadzo­ne nauczanie indywidualne od paru lat. Przebywanie z rówieśnikami na podwórku ograniczone, co wydaje się następstwem licznych zaostrzeń muko­wiscydozy. Od 6 do 8 godzin dziennie korzysta z Internetu w różnych celach, od gier online, przez analizowanie au­kcji, a skończywszy na wielogodzinnych dyskusjach z innymi na portalu społecz­nościowym. Pewnego dnia, w trakcie pobytu w szpitalu, dostęp do Interne­tu został ograniczony z powodu awarii serwera. Pacjent zaczął zachowywać się niespokojnie, był agresywny, miał pro­blemy z zaśnięciem. Zaczął przejawiać te objawy, które niebezpiecznie sugero­wały uzależnienie.

Zespół uzależnienia od Internetu – diagnostyka

Uzależnienie od Internetu jest dość no­wym aspektem w psychopatologii; nie do końca zbadanym jak w przypadku hazardu – jedynego uznanego przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psy­chiatrów za uzależnienie behawioralne (czyli te, które nie dotyczy zażywania substancji psychoaktywnych). Aktu­alnie przeprowadzane są badania na szeroką skalę, mające wspomóc wdro­żenie „zespołu uzależnienia od Interne­tu” do podręczników diagnostycznych w psychiatrii i psychologii klinicznej (DSM-V; ICD-11). Brak ujednoliconego standardu rozpoznawania tego zabu­rzenia nie jest jednak dowodem na nieistnienie takiego zaburzenia w spo­łeczeństwie. Brak ten spowodowany jest głównie tym, że omawiany tu ze­spół uzależnienia spełniać może kryte­ria wielu różnych zaburzeń psychicz­nych. Problem istnieje, jest poważny, szczególnie że w Chinach uzależnienie od Internetu określane już jest epide­mią, a w Ameryce generuje spore kosz­ty leczenia odwykowego.

Uzależnienie od Internetu wystę­puje pod wieloma określeniami, takimi jak: patologiczne używanie Internetu, nadużywanie Internetu, kompulsywne używanie Internetu. Spełnia ono głów­ne komponenty typowego uzależnie­nia: odczuwanie silnej potrzeby, mo­dyfikacja nastroju, tolerancja, głód narkotyczny, konflikty społeczne, nawroty. Uzależniony od Internetu wykazuje silną potrzebę aktywności internetowej, często doświadczając „łaknienia” Internetu, gdy jest „offline”. Używając Internetu w celu ucieczki od niechcianych uczuć i nastrojów, będzie doświadczał coraz mniejszej tolerancji – taki człowiek z czasem będzie potrze­bował coraz dłużej przebywać „online”, będzie coraz słabiej reagował na stres i coraz częściej uciekał w świat wirtual­ny; w momencie braku dostępu do In­ternetu będzie przejawiać typowy głód narkotyczny. Uzależniony będzie miał liczne konflikty z otoczeniem, starającym się pomóc mu w walce z problemem, często po próbie odstawienia Internetu uzależniony będzie wracał do niechcia­nego zachowania (Young, s. 6).

Uzależnienie od Internetu dzieli się dalej na specyficzne i ogólne. Specyficz­ne występuje wtedy, gdy nadużywa się określonych treści dostępnych w Inter­necie (np. hazard, aukcje internetowe, oglądanie pornografii). Ogólny typ uza­leżnienia od Internetu charakteryzuje się uogólnioną tendencją do przebywa­nia „w sieci”, głównie w celu komunikacji. Taka osoba jest na tyle wciągnięta w styl komunikacji internetowej, że dochodzi do wybierania – zamiast komunikacji twarzą w twarz – komunikacji wirtual­nej nawet z własną rodziną (Young, s. 7).

Rozpoznawanie i ewentualne le­czenie tych problemów nie jest prostą procedurą, nie tylko dlatego, że dotyczy trudnego tematu samego uzależnienia. Problem polega na tym, że o ile alkohol czy narkotyki nie należą do rzeczy nie­zbędnych do funkcjonowania w spo­łeczeństwie, o tyle Internet i dostęp do niego staje się często warunkiem „prawidłowego” funkcjonowania w spo­łeczeństwie. Z tego też wynika proble­matyczność diagnostyczna – człowiek mający pracować dzięki dostępowi do Internetu, nie będzie swojego stanu psychicznego rozpatrywał pod kątem uzależnienia czy używania patologicz­nego. Młody człowiek może także tłu­maczyć się tym, że przecież uczy się po­przez komputer i dostęp do Internetu.

Na każdy deficyt jest odpowiedni narkotyk

Dzieci i szczególnie młodzież przeja­wiają sporo deficytów w okresie rozwo­jowym. Deficytami mogą być finanse, niezależność, samotność, niska samo­ocena, bezsenność i tym podobne. Ni­ska samoocena i brak pewności siebie w sytuacjach społecznych rozwija u pa­cjenta lęk społeczny (fobię społeczną). Gdy tenże pacjent zażyje amfetaminę, jego krytycyzm wobec samego siebie zmniejszy się diametralnie, pacjent za­cznie czuć się pełen energii i przestanie odczuwać lęk. W przypadku deficytu snu pacjent zacznie starać się o receptę na środki nasenne i uspokajające. Pa­cjent z deficytem finansowym zacznie szukać prostej i łatwej drogi do pozy­skania pieniędzy, uzależniając się od ha­zardu bądź kompulsywnego wysyłania „lotka”. Pacjent doświadczający „nudy” i samotności zacznie palić marihuanę bądź na imprezach spożywać LSD w celu dążenia do innych, „ciekawszych” doświadczeń. Pacjent, który nie wie, jak poradzić sobie ze smutkiem, pomaga sobie co noc alkoholem.

W przypadku uzależnienia od Internetu pacjent, szczególnie w mło­dym wieku, będzie poszukiwał kom­pensacji1 własnej tożsamości, sa­mooceny i sieci społecznej. Zanim Internet zagościł na dobre w praktycz­nie każdym gospodarstwie domowy, to gitara, powieści, skauting, harcer­stwo, muzyka, filmy, fotografia i tym podobne wystarczały, aby wypełnić te wymienione deficyty, pozwalały opisać swoje – jeszcze trudne do nazwania – młodzieńcze problemy i emocje. Teraz narzędzia na bazie dostępu do Interne­tu, gry online oraz portale społeczno­ściowe zajmują pierwsze miejsce dla wypełnienia problemów młodzieży. Uzależnieni od Internetu zaczynają odczuwać trudności w tworzeniu bez­pośrednich, intymnych relacji z innymi, kryjąc się za anonimowością w cyber­przestrzeni – dzięki temu relacja nie za­boli, a człowiek może być w Internecie kim chce. Koloryzowanie swojej bio­grafii, swojego charakteru, metoda „ko­piuj-wklej” w Internecie są nagminne, nagminne więc jest tworzenie siebie na nowo. Dzięki temu pacjent wchodzi w społeczność o własnych standar­dach, własnym słownictwie, własnej etyce. Tam może rozmawiać o swoich problemach, tajemnicach, szukać po­rad, zrozumienia, a nawet romansu.

Uzależniony zaczyna wchodzić w świat równoległy, rezygnując z cza­sem ze świata realnego, gdzie rzeczy­wiści ludzie przestają istnieć. Te „nowe”, „alternatywne”, „wirtualne” społeczeń­stwo jest oparte na tekście, na otwartej, jasnej komunikacji, czego najwyraźniej brakuje w rzeczywistości realnej (np. w domu). To założenie bywa czasami „śmiertelnie” złudne. 16-latka wchodzi w „alternatywną” społeczność, na pierw­szy rzut oka jest zrozumiana i wysłucha­na, lecz w pewnym momencie zostaje wyśmiana, wchodzi w „salę samobój­ców”, „pokój”, w którym zostaje namó­wiona, najczęściej przez tak zwanego „trolla” (świadomego prowokatora) do popełnienia samobójstwa.

Zdaniem psychologów człowiek jest zwierzęciem społecznym. Nieste­ty, takie życiowe okoliczności, jak by­cie izolowanym, niepełnosprawnym, zamkniętym w domu z różnych przy­czyn, ograniczających kontakt osoby ze światem zewnętrznym, predysponują do uzależnienia – bo niby gdzie indziej wejść do społeczności, skoro realne społeczeństwo pacjenta ignoruje? W in­nym przypadku pacjent, któremu brak umiejętności komunikacji, czujący się wyobcowanym (niepasującym do gro­na rówieśników), także wchodzi całym sobą w Internet.

Nadużywanie Internetu jest więc charakterystyczne dla ludzi izolowanych społecznie (przez innych i przez siebie samych) oraz przejawiających zaburze­nia depresyjne. Ludzie doświadczający życiowych stresów, takich jak rozwód, zmiana miejsca zamieszkania, utrata pracy lub żałoba, mogą szukać pomocy w Internecie, w świecie fantazji, komedii romantycznych czy wirtualnych leka­rzy. Tym oto sposobem Internet może stać się drogą psychologicznej ucieczki, przychodnią lekarza POZ bez jakiejkol­wiek kolejki, poradnią psychologiczno­-pedagogiczną. Psychologiczna uciecz­ka nie musi oznaczać zaburzenia, nie wszyscy przecież muszą od razu stać się uzależnieni. Większość ludzi ucieka od swoich problemów w świat wirtualny na pewien moment, do czasu, gdy psy­chologicznie się przygotują i poradzą sobie z trudnościami w rzeczywistości. Dla wielu ludzi to „czas leczy rany”, spo­ro z nich więc korzysta z Internetu zbyt intensywnie, ale mimo wszystko krótko. Problem następuje jednak wtedy, gdy korzystanie z Internetu jest przewlekłe.

Young (s. 12) przytacza ważne pytania, na które odpowiedzi mogą wskazać etiologię problemu uzależnie­nia: „Czy pacjent używający Facebooka wypełnia tym braki w kontaktach spo­łecznych? Czy pacjent uzależniony od wirtualnych relacji cierpi na fobię spo­łeczną? Czy pacjent używający gier in­ternetowych czuje się dzięki temu lep­szy, silniejszy, jego samoocena wzrasta? Czy pacjent uzależniony od Internetu cierpi na depresję? Czy przesiadujący ciągle w internetowym kasynie bądź na portalu aukcyjnym nie przejawia przy­padkiem patologicznej skłonności do hazardu?”.

Przykładem może być 21-letnia pacjentka, cierpiąca na agorafobię z na­padami paniki (jedna z odnóg zaburzeń lękowych). Pacjentka nie może wyjść z domu sama, boi się, gdy pozostaje w domu bez nikogo, wtedy doświad­cza napadów paniki i lęku przed śmier­cią lub przed tym, że nikt nie zdąży jej z pomocą. Leczeniem takiego zespołu lękowego jest często korzystanie z eks­perymentów polegających na tym, że powoli, lecz konsekwentnie wystawia się pacjenta na doświadczenia, w któ­rych ma on zwalczyć napady lęku (od objawów fizjologicznych po pogląd na temat sytuacji). Niestety, terapia tej pacjentki jest na tyle utrudniona, że je­dynym dla niej „uspokajaczem” okazuje się ciągłe, kompulsywne korzystanie z Internetu, wskutek czego pacjentka nie jest w stanie wyjść poza swój dom, by ćwiczyć radzenie sobie z lękiem. W jej świecie istnieje jedynie obiad, to­aleta, Facebook, YouTube, seriale onli­ne lub bezproduktywne wyszukiwanie nieważnych informacji. W momencie „odłączenia” na dłuższą chwilę, pacjent­ka zaczyna skupiać całą swoją uwagę na objawach lękowych, więc powraca do świata wirtualnego. W ten oto sposób nakręca się błędne koło uzależnienia w reakcji na lęk.

Proces uzależnienia

Jeżeli uzależnienie od Internetu oraz jego pochodne spełniają kryteria ty­powego uzależnienia (także od sub­stancji), to przewidywalnym będzie tak zwany efekt odstawienia w momencie zablokowania dostępu do Internetu. Efekt odstawienia może przejawiać się w warstwie psychologicznej pacjenta, kiedy zacznie on być agresywny, nie­spokojny, odczuwać lęk, a nawet depre­sję. W warstwie fizjologicznej, pomimo tego, że Internet nie jest substancją, także mogą występować nieprzyjemne objawy (drgawki, zaburzenia snu, tachy­kardia, zaburzenia koncentracji). Jest to powiązane z tak zwanymi zaburzenia­mi psychosomatycznymi, w przypad­ku których to, co dzieje się z psychiką, może wpływać na objawy ze strony cie­lesnej pacjenta. Neuropsychologicznie uzależnienie od danego zachowania i jego efekty (np. granie z ciągłym wy­grywaniem) oraz liczna grupa substan­cji działających bezpośrednio na mózg aktywują ośrodek nagrody w central­nym układzie nerwowym. Jeżeli czło­wiek zacząłby grać w kasynie i ciągle by przegrywał lub korzystał z maszyny tylko po to, by przegrać, ośrodek ten nie byłby aktywowany. Człowiek nie uzależ­niłby się, bo zrezygnowałby z gry, gdyż interpretacja byłaby jednoznaczna, czyli nienagradzająca, a kasyna umierałyby śmiercią naturalną z powodu bankruc­twa.

Niestety, hazardowe automaty do gier (jednoręki bandyta, elektroniczny poker) są tak zaprogramowane, żeby co jakiś czas „wypluwać” nagrodę (mniejszą lub większą) wyłącznie po to, by złapać klienta na finansową wędkę. Ośrodek nagrody zostaje aktywowany tylko po to, by po dezaktywacji znów zostać ak­tywowanym. Najprościej rzecz ujmując, uzależnienie to błędne koło modyfiko­wane naszym nastawieniem, przeko­naniami o sobie i innych, jak również naszą osobowością i temperamentem (niektórzy nadają cechy osobowe także automatom do gry, które „pamiętają”, „są klientowi coś winne”, „robią na złość”2). I podobnie rzecz się ma w przypadku korzystania z Internetu. Cyberporno­grafia to aktywacja wyżej wymieniane­go ośrodka bezpośrednio; internetowy hazard także. Nawet moment wygrania aukcji jakiegoś przedmiotu, na którym pacjentowi bardzo zależy, wzbudza w nim niepowtarzalne uczucie (czasem powoduje także wyrzut adrenaliny) – to uczucie może być dla niego tak ważne, że będzie dążył do jego powtórzenia i zacznie grać w aukcjach coraz częściej, aż do formy uzależnienia.

Bardziej skomplikowanie rzecz się ma w kontekście gier sieciowych, gdzie przekonany o swojej niskiej wartości, odizolowany od grupy rówieśniczej mło­dy chłopak odnajduje się na nowo jako bohater, uważany przez „gildię3” za kogoś wartościowego. Tutaj ośrodek nagrody nie aktywuje się bezpośrednio i szybko (jak w przypadku substancji czy porno­grafii) lecz powoli i w miarę doświadcze­nia. Pacjent tworzy swojego bohatera i zdobywa nim wyróżnienia lub nagrody znaczące dla gildii. Racjonalnie patrząc, to bohater stworzony przez pacjenta zdobywa te nagrody (podobnie jak mie­cze, zbroje, charyzmę, punkty magii), ale pacjent niebezpiecznie przypisuje to wszystko sobie. Inaczej rzecz się ma z in­ternetową komunikacją, w której świat wirtualny i możliwość szczerej rozmowy łączy się z przekonaniem pacjenta o bra­ku odpowiedzialności, ale i braku skrę­powania. Ten typ komunikacji z jednej strony może być związany z ośrodkiem nagrody, z drugiej z przejawem zabu­rzenia obsesyjno-kompulsywnego. Występuje ono wtedy, gdy nie można zapanować nad powracającymi upo­rczywymi myślami i przez to koniecz­nością wielokrotnego wykonywa­nia tych samych czynności. Pacjenci w większości przypadków są świadomi tych myśli, wzbudza to w nich emocje negatywne, lecz muszą działać, by na chwilę poczuć ulgę i przestać czuć lęk. Trwa to jednak krótko, ulgę zastępuje ponowne myślenie, czasami „przeżu­wanie” myśli („Co napisali pod moim zdjęciem, które wrzuciłam na fejsa”; „Jak mnie teraz nie będzie na Facebooku, to coś się stanie złego”; „Co teraz się dzieje na moim profilu?”, pacjenci mogą mieć całą noc włączony czat społecznościo­wy „w razie komunikatu”). Następnie wykonują czynność mającą uspokoić, przynieść ulgę, wyłączyć myśl („Wejdę na chwilę, tylko rzucę okiem”, włącza­ją w telefonie przesyłanie danych, aby strona Facebooka ciągle się aktualizo­wała). Te myśli i czynności zaczynają dezorganizować życie, ale są jednak dla nich obce, chcieliby się ich pozbyć („Mam już dość tego fejsa”, usuwają konto na portalu społecznościowym z wielką ulgą, lecz na drugi dzień po­nownie zakładają nowy profil4).

Profilaktyka i leczenie

Gdy mamy do czynienia z alkoholikiem, metoda utrzymania go w trzeźwości poprzez ograniczenie dostępu do al­koholu wydaje się najprostsza i zara­zem najmniej efektywna, gdyż pacjent na głodzie potrafi wiele wycierpieć aż znajdzie substancję. W przypadku uza­leżnienia od Internetu człowiek uzależ­niony nawet nie musi za bardzo cier­pieć, gdyż dostęp jest wszędzie.

Do terapii należy podejść jak najbardziej indywidualnie. Małolet­ni pacjent przejawia deficyt „czegoś” i względem tego „czegoś” korzysta z In­ternetu mniej lub bardziej patologicz­nie. Najpierw należy znaleźć ten deficyt i logicznie połączyć go z Internetem, by wiedzieć, co zaoferować w zamian. Alkoholik pijący głównie z kolegami to deficyt znajomości; zażywający amfeta­minę – deficyt samooceny. „Siecioholik” hazardzista to wygrana i pieniądze, cy­berseks – przyjemność i uzależnienie od erotyzmu i autoerotyzmu, Face­book i komunikacja z innymi – defi­cyt społeczności. Uzależnienie to nie tożsamość, to metoda radzenia sobie z deficytem. Uzależniony może być świetnym graczem w siatkówkę, rysow­nikiem, pisarzem, malarzem, fotogra­fem. Jeżeli chce się uzależnionemu za­brać substancję, należy mu zaoferować alternatywę tej substancji, a następnie terapię przekonań. Nie krzyczeć, nie chować, nie blokować, nie karać, nie ganić. Można zainstalować w kom­puterze blokadę czasową, blokadę pornograficzną, blokadę aukcyjną, ale z drugiej strony odblokować alterna­tywne radzenie sobie z problemem. Jeżeli człowiek pracuje tylko dlatego, że korzysta z Internetu, i tak też tłumaczy nadużywanie „sieci” – nie zwalnia go to od korzystania ze świata rzeczywistego (wycieczki, sport, siłownia, fitness). Je­żeli młody chłopak tłumaczy się tym, że uczy się, korzystając z Internetu – to jest to problem szkoły i metody nauczania.

Chłopak ze wsi chcący grać w siat­kówkę i uzależniony od Internetu – za­oferować mu dwa razy w tygodniu zaję­cia z siatkówki, na które może dowozić któryś z rodziców (kolejny problem to wieczny brak czasu i ciągłe zapraco­wanie rodziców). 17-letnia dziewczyna uwielbiająca fotografię – zaoferować jej zajęcia z fotografii (tam też będzie ko­rzystanie z komputera, ale w innych ce­lach). Jeden z moich pacjentów, w trak­cie nauczania indywidualnego w małej wsi, przejawiał objawy uzależnienia od Internetu do momentu, kiedy nie zaczął do niego przyjeżdżać fizjoterapeuta i pokazał mu… siłownię, boisko, innych rówieśników, którzy nie patrzyli na nie­go jak na dziwaka z mukowiscydozą.

Young w podręczniku dotyczącym uzależnienia od Internetu wskazuje na szereg pytań, na które odpowiedzi pomogą stworzyć profil uzależnienia danej osoby. Odpowiedzi na te pytania będą mogły skonkretyzować, czy osoba jest uzależniona od danego zachowa­nia w Internecie (pornografia, hazard, komunikacja) i rozróżnić zachowanie problematyczne od zachowania po­trzebnego do pracy lub nauki:

  • Kiedy pierwszy raz zacząłeś korzy­stać z Internetu?
  • Ile godzin tygodniowo spędzasz on­line (w celach niezwiązanych z pra­cą bądź nauką)?
  • Jakich aplikacji używasz podczas korzystania z Internetu (specyficzne strony/grupy/gry)?
  • Ile godzin tygodniowo spędzasz, używając każdej z tych aplikacji?
  • Jak posegregujesz według ważności każdą aplikację – od najmniej waż­nej do najbardziej ważnej?
  • Co lubisz najbardziej w każdej z tych aplikacji? Czego nie lubisz?
  • Jak Internet zmienił twoje życie?
  • Jak się czujesz, kiedy nie jesteś w In­ternecie?
  • Jakich problemów czy konsekwen­cji doświadczyłeś przez korzystanie z Internetu?
  • Czy inni ludzie zwracali uwagę na to, jak długo korzystasz z Internetu?
  • Czy spotkałeś się z leczeniem uza­leżnienia od Internetu kiedykolwiek?

Jeżeli nie jest się w stanie pomóc osobie uzależnionej od Internetu w warunkach domowych, między in­nymi poprzez specjalne aplikacje ogra­niczające czasowość, rozmowy oraz aktywność fizyczną, należy zwrócić się po pomoc do psychologa bądź psy­choterapeuty. W tym przypadku, we­dług badań, najlepszą formą leczenia jest terapia poznawczo-behawioralna oraz techniki wywiadu motywacyjne­go, a najlepszym rozwiązaniem byłaby konsultacja z osobą korzystającą z tych technik.

Dopóki nie przestaniemy patrzeć na kompulsywne korzystanie z Inter­netu jak na przymus cywilizacyjny lub „lenistwo”, a zobaczymy problem natury psychologicznej, spełniający warunki zespołu uzależnienia czy za­burzenia obsesyjno-kompulsywnego, problem będzie się rozszerzać do mia­ry epidemii XXI wieku. Niestety, jako opiekunowie, lekarze, psycholodzy, jak również rodzice powinniśmy mieć na uwadze ten problem, gdyż – jak to obecnie widać w przypadku hazardu

  • uzależnienie behawioralne nie tylko samo w sobie staje się niebezpieczne, ale pociąga za sobą inne uzależnienia. Warto zawczasu zająć się profilaktyką
  • na początek wystarczy na urodziny, komunię czy na święta nie kupować kolejnego tableta czy smartfona dla swojej pociechy.

1 Wystarczającym wytłumaczeniem kom­pensacji jako terminu psychologicznego jest definicja Wikipedii: „Jest to wynagradzanie siebie za braki lub defekty. Daje chwilową przyjemność, ale powtarzane może spowo­dować utrwalenie się podświadomego sko­jarzenia danego defektu z nagrodą i utrud­nić jego usunięcie. Przykład: Dziewczyna uważa się za nieatrakcyjną, więc wynagra­dza to sobie słodyczami. Ogólniej używa się tego terminu także w nieco innym znacze­niu, skierowania aktywności na cele podob­ne do tych, których nie potrafimy osiągnąć. Przykład: Flirt zamiast stałych związków.”

2 Moje ulubione określenie uzależnione­go od gier na automacie: „Maszyna musi być tak nakarmiona, aby zwymiotowała”.

3 W społeczności komputerowej gildia to zrzeszenie graczy grających w konkretną grę komputerową multiplayer poprzez Internet.

4 Szczególnie że usunięcie konta np. z Fa­cebooka nie jest takie proste – nawet dla informatyka.

Bibliografia

Young Kimberly S., de Abreu C. Nabuco (red.). Internet Addiction: A Handbook and Guide to Evaluation and Treatment, wydaw­nictwo John Wiley and Sons, New Jersey, 2010.